czwartek, 28 sierpnia 2014

PROLOG

17 czerwca, A.D. 1682, Dwudziesty drugi rok panowania Karla XI Wittelsbacha, Z Bożej łaski króla Szwecji, Gotów i Wenedów, wielkiego księcia Finlandii, księcia Skanii, Estonii, Inflant, Karelii, Bremy, Verden, Szczecina, Pomorza, Kaszubów i Wenedów, księcia Rugii, pana Ingrii, Wismaru, hrabiego-palatyna Renu, księcia Bawarii, Jülich, Kleve i Bergu.
Od wielu już dni po sztokholmskim pałacu krążyły niespokojne szepty donoszące o pogarszającej się kondycji najjaśniejszej małżonki królewskiej Ulryki Eleonory. Z jej sypialni, której nie opuszczała za namową nadwornego medyka, niczym sznury kupieckich galer wypływały nieprzerwane potoki służących. Sam monarcha wydał ordynans, by dbać o wszelkie wygody Jaśnie Pani, opieszałym pokojowym grożąc katowskim pieńkiem i obiecując złote talary tym, które sumiennie wypełniać będą jego przykazania. Władca rozesłał po całej ziemi szwedzkiej gońców, aby ci sprowadzili, dobrowolnie lub siłą, najlepszych doktorów, chcąc zyskać pewność, że wszystko potoczy się bez nieprzewidzianych curiosów.
Przy wszystkich ziemskich przygotowaniach do powitania na świecie pierwszego męskiego potomka, Carolus nie zaniechał i spraw duchowych, mając baczenie, iż Opatrzność Boża czuwa nad tymi, którzy oddają się pod Jej skrzydła. Setki wotywnych świec odlanych z najprzedniejszego pszczelego wosku płonęły nieustannie w pałacowej kaplicy, a ministrowie wznosili pośród oparów kadzielnego dymu błagalne modły. Nawet prosty lud czy też chcący wkupić się w łaski panującego, czy też ze szczerej miłości do rodziny królewskiej, wypełniał kościoły chóralnymi śpiewami. Cała Szwecja, od samego władcy po obdartego pastuszka, wydawała się wstrzymywać oddech w oczekiwaniu.
W noc poprzedzającą rozwiązanie, rozpętała się nawałnica, o której przez kolejne lata, mieszczaństwo opowiadało z trwogą w oczach. Szeptano o zerwanych dachach, wezbranych potokach spływających w dół ulic i ludziach ugodzonych przez gromy. Niektóre legendy opowiadają o czarnopiórych orłach, których ciała odnajdywano poroztrzaskiwane, mających jakoby być proroctwem nadchodzących wydarzeń. Zabobonne masy już wówczas szeptały o wojnach i wielkim przelewie krwi, pod których znakiem miało upłynąć panowanie nowo narodzonego dziedzica korony.
      Nie zdążył jeszcze Miłościwy Pan zakończyć pacierzy na jutrznię, gdy po pałacu gruchnęła wieść – „Królowa w połogu!”. Kto żyw, przebywał w pałacu Kungliga slottet zerwał się na nogi i co tchu popędził pod drzwi komnaty, zza których już dochodziły boleści Jaśnie Pani. Bez zwłoki posłano po medyka, ale, jak dowiodły późniejsze lata, królewski potomek nie miał w zwyczaju czekać na pomoc i własnymi siłami począł swój pierwszy w życiu bój, którego stawką był oddech.
Wicher uderzał w okna sypialni z siłą, od której drżały w nich szyby, a jego świst niósł w sobie echo przelatujących kul. Odległe gromy, niczym salwa armatnia obwieszczały całemu światu, że oto za chwile stanie on przed obliczem tego, który zatrzęsie nim w posadach. Rozbłyski upiornego światła błyskawic nadawały twarzom zgromadzonych w komnacie trupiej bladości. Jakoby dopełniając całości proroczych okoliczności, nad wszystkim unosił się ciężki zapach krwi.
Mijały godziny. W końcu rozległy się pierwsze poranne piania, ledwo słyszalne ponad rykiem szalejącego żywiołu. Monarcha, którego medyk wyrzucił był niemal siłą z komnaty królowej, krążył pod drzwiami niczym lew czyhający na swoją ofiarę, na przemian bluźniąc i modląc się o Bożą opiekę. Nie było tajemnicą, że Carolus, pozbawiony jak dotąd następcy, wiązał z błogosławionym stanem małżonki wielkie nadzieje i plany. Spędził fortunę na wszelakiego rodzaju dekokty i cudowne ambrozje, mające uchronić rosnące w łonie Ulryki Eleonory dziecię, fundował nowe kaplice i kościoły, wszystko po to, by w końcu doczekać upragnionego pierworodnego.
Kwadrans przed szóstą dębowe skrzydło drzwi do komnaty uchyliło się, ukazując bladego z wycieńczenia medyka, który oznajmił Najjaśniejszemu Panu radosną nowinę. Królowa powiła zdrowego syna. Dziecię przyszło na świat z krwią ściekającą z drobnych piąstek, a na jego pierwsze kwilenie obecna przy nim służba padła natychmiast na kolana. Spadkobierca Lwa Północy zagłuszył swoim krzykiem niebiańską kanonadę. Rozesłano umyślnych po całym Sztokholmie. O siódmej zabiły wszystkie dzwony w mieście, oznajmiając sennej jeszcze stolicy, a wraz z nią całej Szwecji narodziny jej przyszłego monarchy. Leve Carolus Rex.